czerwiec 2019 - Strona 5 z 8 - Dom Kultury w Wolbromiu

Archive for czerwiec, 2019

„Kufer Szekspirowski” – opowiadanie konkursowe

Posted by

Poniżej prezentujemy opowiadanie „Kufer Szekspirowski” autorstwa Mikołaja Niżyńskiego, który zdobył trzecie miejsce w konkursie „Fantastyczny Dom Kultury” w kategorii młodzież.

 

Wszystko zaczęło się od jasełek. Spektakl uczniów z domu kultury przy alei Jesionowej zaplanowano na godzinę dziewiętnastą, a pierwsi goście zaczęli schodzić się już kilkadziesiąt minut wcześniej, aby zająć jak najlepsze miejsca. Widzami byli rodzice młodych aktorów wraz z całymi rodzinami: dziadkami, kuzynami, wujkami.

Za kulisami panował wielki harmider: jedni powtarzali zacięcie swoją rolę, inni bawili się strojami pastuszków, a jeszcze inni rekwizytami. Gdy na scenę weszła wychowawczyni grupy, wrzawa zarówno na widowni, jak i za kulisami ucichła.

Witamy państwa bardzo serdecznie w naszym domu kultury – powiedziała drobna kobieta o blond włosach. – Mamy nadzieję, że spodoba się państwu przedstawienie jasełkowe w wykonaniu grupy moich uczniów. Wielkie brawa!

Nastała chwila gromkich oklasków, potem światła na scenie zgasły, aby za moment zapalić się znowu. Zza kurtyny wyszły dwie dziewczynki w strojach aniołków. Potem pojawiła się Maria, trzymając w ręku lalkę imitującą małego Jezuska, a za nią kilku pastuszków. Dziewczyna odgrywająca rolę Matki Boskiej wyraźnie się zdziwiła, gdy na scenę nie wyszedł Józef, w którego miał wcielić się Adam, jej kolega. Zapadła cisza. Wychowawczyni cicho zaczęła podpytywać z widowni:

Gdzie jest Józef? Musi wyjść Józef!

W tym czasie Adam siedział otępiały za kulisami, wpatrując się w dziwną gałąź kwitnącej, czerwonej róży, która leżała na ziemi. Podniósł ją i nie zważając na wołania wychowawczyni, ruszył w kierunku garderoby. Znalazł tam kolejną różę, potem następną i następną. W końcu doszedł do metalowych schodów prowadzących na górne zaplecze. Na każdym stopniu leżał porzucony, czerwony kwiat.

Co jest? – zdziwił się chłopak. Ku jego zaskoczeniu, tajemnicze róże doprowadziły go do bardzo wąskiego wejścia na strych…

Niech ktoś odegra rolę Józefa zamiast Adama – podpowiadała blondynka, spoglądając na zdezorientowane dzieci. – Dobrze. Grajcie dalej.

A któż to przybył do naszej stajenki? – kontynuowała Maria, zwracając się do grupy pastuszków z kijkami. – Józe… Aha. – Zdając sobie sprawę, że odgrywanie scen z Józefem bez Józefa nie ma sensu, uśmiechnęła się sztucznie.

W tym samym czasie Adam pchnął niepewnie drzwi, wchodząc na drewniane i dość zagracone poddasze domu kultury. Tutaj róże ułożone były w rzędzie na podłodze, tworząc coś na kształt ścieżki. Owa ścieżka biegła prosto do okutego żelazem kufra, stojącego na drugim końcu strychu w plamie światła wpadającego przez małe okienko. Chłopakowi zdawało się przez moment, że słyszał drobne trzaski, dlatego przeszły go zimne dreszcze.

Zdjął niewygodny strój Józefa i uklęknął przed skrzynią. Co mogło być w środku? Z uwagi na to, że często ciekawość brała u niego górę, odsunął zasuwę i z trudem podniósł ciężkie wieko, a w środku ujrzał rzeczy magiczne…

Skrzynia była pełna z pozoru zwyczajnych pacynek. Adam wziął jedną z nich i poczuł gorąco, które przeszyło całe jego ciało. Pacynka otworzyła oczy i spojrzała prosto na chłopca. Ten z przerażeniem odrzucił ją na bok i uszczypnął się, dla pewności, że to wszystko mu się nie śni. Zatrzasnął wieko kufra.

Nagle skrzynia zaczęła emanować jasnością i z jej wnętrza wyskoczyły wszystkie teatralne lalki.

Rety… – jęknął Adam, odskakując w kąt poddasza. – Wy jesteście tylko w mojej wyobraźni, prawda?

No… – zaczęła jedna z kukiełek i wystąpiła o krok do przodu. – Jesteśmy prawdziwe. Wiemy, że może się to dla ciebie wydawać trochę dziwne, ale…

Ale?

Kukiełka odchrząknęła.

Pochodzimy z przedstawienia „Romeo i Julia”. Stworzył nas ten oto pan… – Pacynka wskoczyła do kufra i podała zdziwionemu Adamowi stary szkic ukazujący czyjś czarno-biały portret.

Przecież to William Szekspir.

Otóż to. Skoro już się nieco poznaliśmy, chyba powinienem ci wszystkich przedstawić. A więc tak: ten z lewej to Benvolio, potem stoi Merkucjo, Baltazar, Abraham, ojciec Laurenty, Parys, książę Werony Escalus, ja to Romeo, a tam Julia. Jesteśmy w niemal pełnym składzie, gdyż Tybalt się rozpruł.

Jak to?! Rozpruł się?!

Mieliśmy małą bójkę na scyzoryki i Tybalt padł. Zresztą tak jest w książce. Kończymy zawsze nasze prywatne przedstawienia na drugim akcie, ponieważ potem i ja, i Julia musielibyśmy umrzeć. To jest słaby finał, zwłaszcza, gdy się odgrywa jedną z tych ról.

Ale to przecież tylko zwykły spektakl, nie powinno się zabijać naprawdę… – odparł Adam i widząc grymas na twarzach pacynek, dodał szybko: – Nie wtrącam się. I tak nie powinno mnie tu być. Szczerze powiedziawszy, muszę wracać. Mam teraz grać w jasełkach Józefa, choć tego nie chciałem, ale Marek, który miał być Józefem, rozchorował się i mi przypadła ta rola.

Intrygująca historia. – Romeo puścił oko do chłopca i zebrał wszystkich aktorów, po czym dodał tylko: „Na razie” i wieko skrzyni z trzaskiem opadło.

Chwilę później Adama wybudził z głębokiego zamyślenia czyjś głos.

Co jest? – Chłopak szczerze się przestraszył. W progu na poddaszu stała wychowawczyni.

Co ty tu robisz? – zapytała troskliwie, choć Adam spodziewał się jakichś ostrych słów i krzyków. – Jasełka się właśnie skończyły. Może mi powiesz, co się takiego stało, że teraz zamiast rozmawiać z kolegami i koleżankami, siedzisz sam na strychu?

Przepraszam, ja nie chciałem ich zawieść – tłumaczył się nastolatek. Wiedział, że opowiadanie o ożywających kukiełkach wzbudziłoby u dorosłej kobiety podejrzenia dotyczące problemów psychicznych, dlatego też powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza na ten temat. – Naprawdę. Przepraszam.

Nie mnie przepraszaj, tylko ich. – Nauczycielka posłała mu przelotny uśmiech i pomogła wstać z podłogi. Razem wrócili na dół.

Na widowni sali teatralnej nikogo już nie było, woźna zbierała plastikowe krzesełka z podestów, a techniczni demontowali scenografię.

Chcesz z nimi porozmawiać? – spytała wychowawczyni.

Nie… – upierał się Adam, kątem oka przypatrując się kulisom. Zdziwił się, ponieważ zagadkowe róże, które tam leżały, zniknęły.

Albo wyobraźnia zaczynała płatać mu figle, albo coś tu naprawdę było nie tak. Tylko nie wiedział, co dokładnie. Chłopak udał się pośpiesznie do szatni. W szafce trzymał najróżniejsze rzeczy, między innymi latarkę, choć nie pamiętał, do czego była mu potrzebna i z jakiego powodu ją tam schował. Wsadził ją do kieszeni spodni i postanowił pójść na zaplecze do pana Hieronima, który był w domu kultury woźnym. Chłopiec bardzo go lubił, gdyż zawsze opowiadał śmieszne dowcipy i za omijanie umytego fragmentu podłogi czasami rozdawał dzieciom cukierki. Adam darzył pana Hieronima wielkim zaufaniem, dlatego postanowił opowiedzieć mu o wszystkim, czego był świadkiem w trakcie trwania jasełek.

Dzień dobry! – zawołał woźny i uśmiechnął się do chłopca. – Coś się stało?

Właściwie to coś… wielkiego. Chciałbym, aby pan uwierzył w moją dość dziwną opowieść, ale przysięgam, że prawdziwą…

Jesteś bardzo tajemniczy. Powiedz, co cię gnębi. – Pan Hieronim wstał, odkładając kubek z niedopitą herbatą na roboczy blat.

Potem Adam opowiedział mu wszystko, co zobaczył – o tych znikających różach i kufrze z ożywającymi pacynkami. Woźny, ku zdziwieniu chłopca, nie zaczął się śmiać, ale potraktował historię całkiem poważnie. Adam poprosił go, aby razem poszli na strych, gdzie znajdowała się skrzynia.

Chodzi o ten kufer? – upewnił się pan Hieronim, obserwując porzucony na środku pomieszczenia przedmiot. – I w środku znajdują się te pacynki, tak?

Tak. Proszę tylko zobaczyć, co się stanie… – Adam podbiegł do kufra i podniósł wieko.

Nic się nie stało. Woźny wziął kilka pacynek do ręki – żadnej reakcji.

Ale naprawdę widziałem, że…

Masz bardzo bujną wyobraźnię… – Pan Hieronim spojrzał na zegarek i zaśmiał się pod nosem. – Cóż. Muszę już iść, pozwolisz. – I wyszedł.

Adam załamał się. Wiedział, że wyszedł na głupca, który wymyśla sobie ożywający teatrzyk Szekspira. Nie rozumiał jednak, dlaczego pacynki ożyły akurat w tamtym momencie. Dla pewności podszedł jeszcze raz do kufra i wziął do ręki kukiełkę Romea. Nagle otworzyła oczy i zaczęła wić się, wołając:

Puść mnie, wielkoludzie! Ja tak nie lubię.

Dlaczego nie ożyłeś, gdy był tu woźny? Skompromitowałem się przez ciebie i tych twoich koleżków!

Nie znasz całej prawdy, chłopcze. Pozwolisz, że zawołam księcia Werony, pana Escalusa. On ci co nieco powie.

Romeo wyrwał się z dłoni chłopca i wrócił do skrzyni, z której z kolei wyszła siwa pacynka w bogato zdobionej szacie.

Witaj, Escalusie – zaczął niepewnie Adam.

Escalusie, książę wiecznego miasta Werony. Powtórz.

Witaj, Escalusie, książę Werony.

Książę wiecznego miasta Werony.

Dobrze. Witaj Escalusie, książę miasta wiecznego Werony. Pasuje?

Jak najbardziej – odparł Escalus – Zapewne nie wierzysz w to, że istniejemy. Uważasz nas pewnie za wytwór swojej wyobraźni. Prawda jest jednak taka, że my nie ożywamy w rękach dorosłych.

Czyli możecie żyć tylko, gdy weźmie was do ręki dziecko?

Coś w tym rodzaju. Właściwie ożyliśmy po raz pierwszy tego wieczoru. Jesteśmy ci wdzięczni za to, że mogliśmy się wyrwać.

A te róże na schodach? To też wasza sprawka? – spytał Adam, rozglądając się po strychu.

Poniekąd tak. Weź do ręki jedną z nich i skieruj do słonecznego światła, które pada z okna. Zrobisz to? – zapytał książę Escalus.

No… – Adam chwycił jedną z róż leżących pod kufrem i podszedł pod samo okienko. Z róży zaczęły w magiczny sposób opadać płatki, aż został tylko jeden. Wówczas książę Escalus stanął na wieku kufra i zaczął donośnie recytować:

Świt zgody wstaje nad nocą rozpaczy,

Choć słońce twarzy zza chmur nie wychyli.

Jednych ukarze się, innym wybaczy,

Lecz ludzie wieki się będą smucili,

Z ust do ust niosąc w cztery świata strony

Historię dwojga kochanków z Werony…1

I wtedy opadł na ziemię ostatni płatek, a wszystkie kukiełki wróciły do kufra i same zatrzasnęły wieko.

1 Tłum. Stanisław Barańczak.

Redakcja i przeprowadzenie konkursu: Magdalena Świerczek-Gryboś

Wyniki konkursu - TUTAJ

Kort do padla

Posted by

Na obecną chwilą nie ma możliwości udostępniania kortu do padla. O wszelkich zmianach będziemy informować.

 

 

ES SYSTEM K

Posted by

Polski Instytut Sztuki Filmowej

Posted by

FTT Wolbrom

Posted by

Zarezerwuj kort

Posted by

Prosimy skorzystać z aplikacji https://reservise.com/pl/

Koncert Wiedeński

Posted by

Koncert Relaksacyjny

Posted by

Już w najbliższy czwartek, 13 czerwca, na Sali Kameralnej będzie miało miejsce bardzo niecodzienne wydarzenie – koncert relaksacyjny. Jeżeli nie mieliście okazji jeszcze brać udziału w takim evencie – serdecznie zapraszamy!

Relaksacyjny koncert Moniki Doroszkiewicz w terapeutycznych dźwiękach gongów i mis himalajskich – czwartek, 13 czerwca, godz. 19:00 na Sali Kameralnej.

 

Przyjdź, poczuj terapeutyczne wibracje dźwięku mis, gongów, dzwonków. Oczyść umysł, zharmonizuj ciało i ciesz się dobrym samopoczuciem.

Koncert mis i gongów to jedna z form dźwiękoterapii. Polega na słuchaniu dźwięków, które wprowadzają w relaks i otaczają słuchającego aurą organicznych wibracji. Wibracje oddziałują zarówno na narządy słuchu, ciało jak i na psychikę i emocje. Jest to swego rodzaju masaż dźwiękiem, wibracją na poziomie komórkowym. Wibracje przenoszone są przez drgania wydobywane z mis i gongów. Drgania posiadają szeroki zakres częstotliwości od infradźwięków po ultradźwięki i odpowiadają drganiom poszczególnych części ciała (narządów i organów) Wchodzą w rezonans z naszym organizmem stymulują i aktywizują przepływ fal mózgowych, aktywizują siły samoleczenia, które każdy człowiek posiada a nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. W medycynie dźwięków używa się do wszystkiego od oczyszczania ran , diagnozowanie nowotworów czy rozbijanie kamieni nerkowych.
Dźwięk może też mieć działanie twórcze pobudzać kreatywność gdyż podczas koncertu fale mózgowe wchodzą w stan alfa a wyższa aktywność fal mózgowych alfa koreluje z ludzką zdolnością do wymyślania mniej oczywistych lub dobrze znanych pomysłów.

TERAPEUTYCZNE WŁAŚCIWOŚCI DŹWIĘKÓW
Masaż” dźwiękiem np. gongów i mis jest bardzo skuteczną metodą odprężenia i relaksacji.
Relaksacja służy przerwaniu pętli niemożności i wyeliminowaniu jednego z ogniw cyklu, jakim jest napięcie mięśni, zarówno tych odczuwalnych na zewnątrz, jak i mięśni wewnętrznych, gładkich. Wielokrotne powtarzanie relaksu wyzwala nas z uzależnienia się od stresu i lęków. Zaczynamy funkcjonować w sposób łagodny i naturalny. Relaks jest, więc wspaniałą sposobem na wszelkie dolegliwości. Należy go stosować, jako jedną z najbardziej podstawowych terapii w dolegliwościach typu stres, lęki, nadmierne napięcie mięśni i umysłu, bóle głowy, chroniczne zmęczenie i wszelkie choroby, które z tych wymienionych stanów wypływają. Poprawia też witalność, spokój, wyciszenie, dobry nastrój a nawet reguluje ciśnienie. W przypadkach innych dolegliwości wspomaga różne terapie, a w ostateczności pozwala zapomnieć, choćby na chwilę, o chorobie czy bólu.
Podczas sesji uwalniają się zgromadzone w ciele fizycznym wszystkie napięcia i blokady. Uwolnienie takie prowadzi do ożywienia i wzmocnienia wewnętrznych sił uzdrawiających. W ten sposób aktywują się procesy samooczyszczania się organizmu, więc po zakończeniu sesji powinno się, w celu wspomagania i wypłukiwania toksyn zadbać o uzupełnienie płynów – w tym wypadku idealna jest woda. Podczas masażu ciało i umysł wprowadzane zostają w stan głębokiego relaksu – stan ALFA, w którym to dochodzi do zsynchronizowania obu półkul mózgowych, a ciało pozbawione napięć i blokad odczuwa lekkość i spokój. Wprowadza w błogi nastrój nasze samopoczucie, uzyskując nową jakość życia.

POZYCJA CIAŁA W CZASIE SESJI
Pozycja uczestnika jest dowolna, leżąca lub siedząca (w zależności od predyspozycji i chęci uczestnika). Bierny udział uczestnika w zajęciach relaksacyjnych polegający na przybraniu pozycji/postawy wygodnej dla uczestnika, ze wskazaniem wedle możliwości uczestnika na pozycje leżącą. Pozycja leżąca jest wygodna i bardzo bezpieczna. Jest szczególnie korzystna dla tych, którzy mają słaby kręgosłup, zaburzenia równowagi lub inne dolegliwości uniemożliwiające przyjęcie do relaksu np. pozycji siedzącej.

PRZECIWWSKAZANIA
Rozrusznik/mechaniczne zastawki serca, silne stany depresyjne, epilepsja, schizofrenia.

Koncert Wojskowej Orkiestry z Krakowa

Posted by

Czekaliśmy z niecierpliwością na 9 czerwca, kiedy to Wojskowa Orkiestra z Krakowa ponownie zagości na naszej scenie. Nawet nie wiemy, kiedy minął cały koncert! Muzyka na żywo w tak profesjonalnym wykonaniu to uczta dla zmysłów.

Orkiestra licząca trzydzieści siedem osób zagrała między innymi na klarnetach, saksofonach, trąbkach, waltorniach, puzonach i tubach. Zaprezentowała znane wszystkim, porywające za serce utwory, takie jak „Zacznij od Bacha”, „Sway”, „Bądź moim natchnieniem”, „Samotny pasterz”, „Blue moon”, „Just a gigolo”, „Być kobietą”. Porucznik Agata Ćwiklak, major Dariusz Bylina i chorąży Robert Szczerba śpiewali i grali solówki, a publiczność słuchała jak zahipnotyzowana.

To nie pierwszy, ale i z pewnością nie ostatni koncert Wojskowej Orkiestry z Krakowa na wolbromskiej scenie.

Orkiestra obchodzi w tym roku stulecie i jest najstarszą orkiestrą wojskową w Polsce. Obok utworów marszowych i patriotyczno-historycznych zespół propaguje także folklor krakowski. Orkiestra występuje w umundurowaniu wojsk lądowych z bordowym beretem, jak również w umundurowaniu historycznym z epoki Księstwa Warszawskiego. Występowała w wielu krajach Europy, między innymi we Włoszech, Francji, Niemczech, Belgii, Czechach oraz na Węgrzech i Ukrainie.


Nagranie i zdjęcie główne: Piotr Gamrot
Wpis i zdjęcia: Magdalena Świerczek-Gryboś
Orkiestrę zapowiadała: Patrycja Tokaj
Informacje o Orkiestrze pochodzą z: http://owkrakow.wp.mil.pl