Niezwykłe opowieści niezwykłego czasu: opowiadanie konkursowe! - Dom Kultury w Wolbromiu

Niezwykłe opowieści niezwykłego czasu: opowiadanie konkursowe!

Dodał(a): Eliza Ciuła-Hat | środa, 10 czerwca 2020
Niezwykłe opowieści niezwykłego czasu: opowiadanie konkursowe!

Przedstawiamy jedno z opowiadań naszego literackiego konkursu :) Zadaniem konkursowym było stworzenie opowiadania, pamiętnika bądź relacji z czasu pandemii. 

 

Autorką opowiadania jest Niezapominajka.

 

„Innego czasu dla mnie nie będzie”

Zwykły? Niezwykły czas?

Ta sama ulica, dzień wstaje jak co dzień. Jest piękny… Do życia budzi się cała przyroda, jeszcze jest chłodno, ale już widać pierwsze pąki na drzewach, trawa odzyskuje soczystą zieleń, już ptaki prowadzą swoje dźwięcznie rozmowy. Tu zagwiżdże kos, tu bliżej łąk słychać mistrzowski trel skowronka, którego nie powstydziłby się nawet wybitny maestro. Tu zaćwierkają ciekawskie wróble, a tu zagrucha szara cukrówka. Wszystkie się szybko zwijają, żeby zdążyć na czas, żeby zdążyć w ten zwykły czas, bo przecież trzeba zbudować gniazdo, bo przecież trzeba zdobyć pożywienie. Zdałoby się, że śpiewają i fruwają to tu, to tam dla przyjemności, ale nie – każde wyćwierkane słowo ma sens, ma znaczenie, każdy lot ma jakiś określony cel: a to zdobycie pożywienia, a to znalezienie kawałka słomki czy trawki, którym można wyścielić gniazdo.

Jaskrawa tarcza słońca wyłania się zza horyzontu. Na tle błękitnego nieba wznosi się coraz wyżej. Swą potęgą ogłasza światu, że nastał dzień, napawając wszystko radością. Każdy jego promień muska delikatnie liście, źdźbła trawy, piórka ptaków i daje siłę do życia, do przetrwania w ten zwykły? Niezwykły czas?

Ulicą jak każdego dnia przechodzą nieliczni przechodnie. Każdy gdzieś się śpieszy, choć ludzi jest mniej niż zazwyczaj. Większość z osób przechodzących ulicą na twarzy ma maseczkę, tak że nawet kogoś znajomego trudno rozpoznać.

Idzie starszy człowiek. Szczupłą, przygarbioną sylwetkę okrywa podniszczona kurtka w kolorze wyblakłej czerni. Spodnie wiszą na szczupłych nogach, chwilami dając się targać silniejszym podmuchom wiatru. Na głowie wypłowiała od słońca, stara czapka, nieco przechylona na bakier.

Choć słońce, śpiew ptaków i wiosna dodają sił, trudno mu się poruszać. Już nie będzie młodzieniaszkiem radośnie przeskakującym ulicę w dwóch susach. Schorowane nogi z trudem stawiają kolejne kroki. Wydaje się, że stare buty ciążą nogom, aż trudno je udźwignąć.

Starszy człowiek z trudem stawia kolejne kroki, kołysząc się lekko na boki. Kroki, a nawet kroczki, bo każdy krok jest nie dłuższy niż długość stopy. Każdy krok jest jak pokonanie przepaści. Najpierw do przodu wysuwa się lekko prawa noga, po czym z wielkim wysiłkiem dociągana jest ta, która została z tyłu. Nogi szurają nieco o ziemię, prawie się od niej nie odrywając. Podniesienie ich wyżej byłoby ogromnym wysiłkiem i groziłoby utratą równowagi. Każdą nierówność chodnika człowiek musi pokonywać, wyciągając ręce ku przodowi dla dodania sobie równowagi.

Ulica jest jak morze. Znaleźć się pośrodku to jak płynąć okrętem po wzburzonym morzu. Gdzie uciec, gdy milowy krok, który robisz, przenosi się o jedynie o kilka centymetrów? Gdzie uciec, gdy nadjedzie samochód? Na szczęście ruch jest niewielki, a nieliczni kierowcy zwalniają i omijają starszego człowieka. On nie może przyspieszyć swojego marszu. Od jednej krawędzi ulicy do drugiej trudno się przemieścić, kiedy człowiek przesuwa się tak małymi kroczkami. Starszy człowiek z trudem łapie powietrze. Maska na twarzy w tym mu nie pomaga, ale skoro takie są zalecenia, posłusznie się do nich dostosowuje. Jeszcze parę kroczków, a przejdzie tę ulicę. Tu krawędź chodnika. Prawa w przód… lewą dociągnij… wyciągnięte ręce łapią w powietrzu równowagę. Zatrzymuje się i bierze kilka głębszych oddechów. Już lepiej, można iść dalej.  Przed nim jeszcze spory plac parkingowy przed sklepem. Noga za nogą… prawa w przód, lewą dociągnij, prawa w przód, lewą dociągnij…

Tuż obok dynamicznie kroczy młody chłopak. Jego nogi niosą go jak na sprężynach. Szybko przemieszcza się w kierunku sklepu.

Butna natura… jaka maska na twarz? Nie, nie! On nie będzie robił z siebie pajaca. Przecież on jest zdrowy.

Choć spotkali się prawie już przy samych drzwiach małego sklepiku, to on wkracza pierwszy. Gdzie tam będzie się bawił w uprzejmości, gdzie będzie kogoś przepuszczał? Przecież on się spieszy, przecież on tylko na chwilę.

Starszy człowiek przystanął, żeby złapać odrobinę tchu po tak wyczerpującym marszu.  

Wreszcie powoli noga za nogą: prawa w przód, lewą dociągnij, prawa w przód, lewą dociągnij… Chwyta uchwyt przy drzwiach i wchodzi do sklepu, żeby zrobić zakupy. Powoli zbliża się do lady.

– Chleb poproszę… – wymawia, z trudem łapiąc oddech.

Na więcej nie może sobie pozwolić po ostatniej wizycie u lekarza i w aptece.

Z pomiętej chustki wyciąga drżącą dłonią drobne pieniądze i płaci sprzedawczyni.

Oczy sycą się widokiem kiełbas, szynki i tłustego boczku. Półki sklepowe pełne kolorowych produktów, których nawet nigdy nie poznał smaku.  

Człowiek pakuje swój skromny zakup do małej, podniszczonej siatki i lekko się kołysząc, kieruje się do wyjścia swoim wyczynowym chodem: prawa w przód, lewą dociągnij…

Z małym zawiniątkiem w siatce idzie znów noga za nogą, drobnymi kroczkami na pobliski przystanek. Mały tobołek utrudnia tę marszrutę. Dobrze, że choć na przystanku jest ławeczka. Resztką sił, wspierając się o wiatę przystanku, dochodzi do ławki. Siada. Z trudem oddycha, ale już może odpocząć. Spogląda na zegarek. Bus przyjedzie dopiero za półtorej godziny, ale czeka, będzie czekał…. w ten zwykły? Niezwykły czas?

 

Galeria zdjęć:

Zobacz także

Mikołajki w Domu Kultury w Wolbromiu

Mikołajki w Domu Kultury w Wolbromiu

6 grudnia 2024

Zobacz więcej
PORWANIE

PORWANIE

30 listopada 2024

Zobacz więcej
Miłość i polityka

Miłość i polityka

15 listopada 2024

Zobacz więcej
11 listopada

11 listopada

15 listopada 2024

Zobacz więcej
Szumański Wojtek – Kołowrotek tour

Szumański Wojtek – Kołowrotek tour

15 listopada 2024

Zobacz więcej